LZS Zbiczno - Zryw Wrocki: relacja.

LZS Zbiczno - Zryw Wrocki: relacja.

„Jednym słowem: szkoda”

LZS ZBICZNO – ZRYW WROCKI 2:1 (1:1)

To spotkanie miało być wyrównane, a o zwycięstwie lub porażka miała decydować jedna bramka i tak w istocie było. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie sytuacja związana z bramkami. Oba zespoły w czasie meczu zdobyły łącznie cztery gole, z czego uznane zostały trzy trafienia. Z uznanych trafień tylko jedna bramka można powiedzieć, że została zdobyta w pełnej zgodzie z przepisami. Niestety szczęście tym razem uśmiechnęło się do ekipy ze Zbiczna, która okazała się lepsza o jedno trafienie. Honorowego gola dla Zrywu zdobył po strzale z rzutu karnego Wilmowicz.

Samo spotkanie było takie, jak sobotnia aura, czyli bardzo przeciętne. Z perspektywy meczu trudno wskazać, która z ekip bardziej zasłużyła na zdobycie kompletu punktów. Wydaje się, że z przebiegu gry remis nie krzywdziłby żadnej ze stron, jednak stało się inaczej. Do akcji wkroczyli trzej tzw. „sprawiedliwi”, którzy swoimi absurdalnymi decyzjami na niekorzyść obu ekip, zabili całkowicie sobotnie zawody. Ale po kolei.

Początek meczu należał do gospodarzy, którzy starali się w pełni wykorzystać sprzyjające im warunki atmosferyczne (gra z wiatrem), czego efektem były dwa szybko oddane strzały na bramkę gości. Oba uderzenia zdołał jednak obronić Sitkowski. W odpowiedzi Wrocczanie przeprowadzili akcję, po której powinni cieszyć się z prowadzenia, niestety stało się inaczej. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego w wykonaniu Pokrywki w polu karnym gospodarzy najlepiej odnalazł się Klonowski, który z około 10 metrów oddał strzał na bramkę LZS-u. Futbolówka mimo interwencji bramkarza miejscowych przekroczyła całym obwodem linię bramkową, jednak ku zdumieniu wszystkich zebranych arbiter główny nakazał rozpoczęcie gry od bramki, tak jak gdyby futbolówka wcześniej opuściła plac gry (chyba przy dośrodkowaniu?!). Nie minęło kilka minut i kibice zgromadzeni w sobotnie popołudnie wokół boiska w Zbicznie byli świadkami kolejnej kontrowersyjnej decyzji arbitra. Po szybkiej akcji Wrocczan futbolówkę w polu karnym gospodarzy otrzymał Wróblewski. Napastnik Zrywu zdecydował się na podanie wzdłuż bramki, które starał się zablokować obrońca gospodarzy. Zawodnik LZS-u przy próbie interwencji poślizgnął się i zahaczył futbolówkę ręką. Sędzia główny wskazał na „wapno”, a pewnym egzekutorem jedenastki okazał się Wilmowicz. Niestety po strzeleniu gola Wrocczanie całkowicie oddali pole gospodarzom i na efekty nie trzeba było długo czekać. Po dośrodkowaniu z prawej strony i uderzeniu gracza LZS-u futbolówka wylądowała na poprzeczce bramki gości. Chwilę później było już 1:1. Miejscowi wykonywali rzut wolny na wysokości pola karnego przyjezdnych. Po dośrodkowaniu kapitana gospodarzy najlepiej w polu karnym gości odnalazł się gracz LZS-u, który strzałem z 10 metrów, mimo interwencji bramkarza Zrywu, umieścił futbolówkę w siatce. W ostatnim kwadransie pierwszej odsłony nie działo się zbyt wiele. Właściwie jedyną wartym odnotowania wydarzeniem był strzał w słupek bramki gospodarzy w wykonaniu Jabłońskiego. Nawet gdyby piłka wylądowała w siatce gol nie zostałby uznany, gdyż zawodnik Zrywu znajdował się na pozycji spalonej. Do przerwy wynik nie uległ zmianie.

Druga odsłona nie różniła się zbyt wiele od pierwszej. Składnych i ciekawych akcji było jak na lekarstwo, za to o dobre/złe (zależnie od sytuacji) samopoczucie zawodników i kibiców swoimi czasami wręcz komicznymi decyzjami dbali rozjemcy sobotnich zawodów. Grę od początku próbowali prowadzić Wrocczanie, jednak nie mogli sforsować dobrze funkcjonującej defensywy gospodarzy. Tymczasem miejscowi starali się przetrzymywać ataki gości i kontratakować. Właściwie już pierwsza groźna okazja pod bramką Wrocczan zakończyła się zmianą wyniku. Zamieszanie w polu karnym przyjezdnych wykorzystał gracz LZS-u. Po dośrodkowaniu z prawej strony ubiegł spóźnionego w tej sytuacji z interwencją bramkarza Zrywu i oddał głową strzał w kierunku bramki gości. Futbolówkę tuż przed linią bramkową (kilkanaście, może kilkadziesiąt centymetrów) ofiarną interwencją zdołał wybić Błędowski, jednak w tej sytuacji do akcji wkroczył arbiter główny, który stwierdził, że piłka wpadła już do siatki i nakazał rozpoczęcie gry od środka. Stracony gol (którego de facto nie było) nie podłamał gości. Starali się oni zmienić losy meczu, jednak uderzenia Pokrywki, Kłosowskiego czy Wróblewskiego w dalekiej odległości mijały bramkę gospodarzy. Wszelkie próby zagrania crossowego podania do Kotasa, Wróblewskiego czy Wilmowicza kończyły się uniesieniem chorągiewki przez arbitra liniowego. Niektóre pozycje spalone były tak absurdalne, że doprowadzały do śmiechu nawet członków sztabu i kibiców LZS-u. W ostatnich dziesięciu minutach meczu gospodarze mieli trzy szanse do podwyższenia prowadzenia, jednak dwukrotnie po strzałach gospodarzy piłka trafiała w słupek bramki gości, zaś w trzeciej sytuacji strzał głową gracza LZS-u pewnie wyłapał Sitkowski. Mimo usilnych prób z obu stron wynik nie uległ już zmianie.

Skład Zrywu:

Sitkowski – Cisło, Kozak, Barczewski, Pokrywka (Jasiński) – Błędowski (Kotas), Kłosowski, Klonowski, Jabłoński (Gągoł) – Wróblewski, Wilmowicz

PS. Sędzia Czerw już po raz drugi w tym sezonie uznał przeciwko Wrocczanom gola, którego tak naprawdę nie było. Pierwsza taka sytuacja miała miejsce w czasie meczu pucharowego Zrywu z Flisakiem Złotoria (trafienie na 0:1). O jego „pomocnikach” – Tuszyńskim i Nowaku - można powiedzieć tylko tyle, że swoimi absurdalnymi decyzjami starali się dorównać nieudolnemu tego dnia arbitrowi głównemu. Temida – symbol wydziału sprawiedliwości, ma opaskę na oczach dlatego, żeby symbolizować bezstronność podejmowanych decyzji, a nie problemy ze wzrokiem, które w sobotę miała cała trójka „sprawiedliwych”.

PPS. Można o postawie arbitrów było napisać dużo więcej, jednakże właśnie dlatego relacja ze spotkania ukazuje się po dwóch dniach, aby z perspektywy czasu nabrać do pewnych zdarzeń odpowiedniego dystansu. Wszak, jeśli słowa mają mieć znaczenie nie może ich być zbyt dużo.

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości